Poniedziałek, 07 października 2024
Imieniny: Mirella, Marek, Sergiusz
pochmurno
11℃
A+
Tłumacz Google

Z Fatimy do podwrocławskiego Tyńca Małego

W Tyńcu Małym (gm. Kobierzyce) „geograficzne” nazwy ulic wyraźnie wskazują kierunek, w jakim się udajemy z tej prężnie rozwijającej się (ma dzisiaj około dwa tysiące mieszkańców) podwrocławskiej wioski. Są tu ulice: Wrocławska, Świdnicka, Domasławska i Żernicka. Zdziwić jednak może nazwa ulicy Fatimskiej, w końcu portugalska miejscowość oddalona jest o kilka tysięcy kilometrów od Tyńca.

Żeby wyjaśnić, co wspólnego ma podwrocławska wioska z Fatimą, przenieśmy się do lat 90. XIX wieku, kiedy to baron Gustaw Ruffer odziedziczył po swoim wuju Carlu Obermannie majątek tyniecki. Było to ponad 550 hektarów ziemi z polami uprawnymi, łąkami, lasami, stawami, dworem, parkiem i ogrodem. We wsi mieszkało wówczas około 500 osób.

Nad tynieckimi dobrami czuwał zarządca majątku, gdyż Gustaw ożeniony z hrabiną Gabrielą Emmą z domu von Henckel Donnersmarck (jednej z najbogatszych rodzin na Górnym Śląsku) zamieszkał z rodziną na stałe w Kokoszycach (dziś część Wodzisławia Śląskiego). Gabriela już rok po ślubie urodziła Marię Josephę, a rok później kolejną córkę Marię Emmę. Rufferowie przyjeżdżali do Tyńca Małego zaledwie na kilka dni w roku. Jak dowiadujemy się z przedwojennej kroniki parafialnej, na przyjazd patrona kościoła przygotowywano i rezerwowano dla całej rodziny oddzielną ławkę w kościele przy bocznym ołtarzu Świętej Rodziny.

Żona Gustawa pochodziła z katolickiej linii Donnersmarcków (przejście jej przodka na katolicyzm było częściowo wymuszone przez cesarza Leopolda I, który nadając mu dziedziczny tytuł wolnego pana stanowego w Bytomiu, postawił warunek, że musi przyjąć wyznanie katolickie). Mąż Gabrieli był ewangelikiem, ale pod koniec życia dokonał konwersji na katolicyzm i jako wotum dziękczynne za zmianę wyznania wybudował obok pałacu w Kokoszycach willę z kaplicą, w której hrabina urządziła prowadzoną przez boromeuszki ochronkę dla dzieci robotników pracujących w majątku. Gabriela w swych działaniach dobroczynnych miała się na kim wzorować. Rodzina, z której pochodziła, miała niezwykły talent do pomnażania fortuny i potrafiła się swoim ogromnym majątkiem dzielić. Łazarz IV (ojciec Gabrieli) był między innymi fundatorem kościoła w Nakle, finansował zakład dla sierot z rodzin górniczych prowadzony przez siostry boromeuszki, przeznaczył znaczne fundusze na budowę klasztoru i bazyliki w Panewnikach, a po pożarze, który strawił dużą część robotniczych mieszkań w jego majątku w Radzionkowie, każdemu pracownikowi przekazał po 400 marek i utworzył ochronkę dla dzieci. Maria, matka Gabrieli, również angażowała się w działalność dobroczynną, była też osobą niezwykle pobożną, z jej inicjatywy w pałacu w Nakle dobudowano prywatną kaplicę.

Najpierw śmierć Gustawa, a później niespokojne i niepewne czasy (I wojna światowa, powstania śląskie) spowodowały, że Gabriela sprzedała majątek i przeniosła się z rodziną do Tyńca Małego. Pałac tyniecki powiększono, urządzono w nim kaplicę (dotychczas mszę odprawiano w pokoju, w którym zmarł Gustaw). W Tyńcu na świat przyszły cztery wnuczki Gabrieli, gdyż młodsza córka Maria Emma wyszła w 1919 roku za mąż za hrabiego Franza von Fürstenberga.

Majątek w Tyńcu Małym przypadł starszej córce, Marii Josephie. Rufferowie – patroni tynieckiej świątyni – ponosili w dużej mierze wydatki związane z remontami i wyposażeniem kościoła oraz szkoły parafialnej. Gabriela ufundowała nowy dzwon kościelny, finansowano zakup nowych ornatów, a w 1931 roku Maria Josepha sfinansowała duży remont świątyni. Wnętrze zostało zregotyzowane, wybito we wschodniej ścianie prezbiterium ostrołukowe okno, w które wstawiono (na koszt baronowej oraz jej siostry i szwagra) piękny witraż „Opłakiwanie Chrystusa na Krzyżu”. Witraż zamówiono w Monachium, w jednej z najstarszych i największych firm witrażowych w Niemczech, u Franza Mayera. Znany rzeźbiarz Bruno Tschötschel  wykonał rzeźby Marii z Dzieciątkiem, Józefa trzymającego małego Jezusa oraz Chrystusa. We wsi nowa dziedziczka założyła i finansowała ochronkę dla dzieci, pomagała też chorym i starszym mieszkańcom wioski.

Maria Josepha nigdy za mąż nie wyszła, nie miała dzieci, ale po śmierci młodszej siostry opiekowała się jej synem, który po dziadku i ojcu otrzymał imię Gustaw.

Gdy tyniecka dziedziczka usłyszała o objawieniach w Fatimie,  na własną rękę podjęła działania zmierzające do uznania ich przez Kościół. Wykorzystywała w tym celu swoje znajomości, koligacje, wpływy w strukturach kościelnych. Ówczesny arcybiskup, metropolita wrocławski, Adolf Bertram, podobno umożliwił jej nawet kilkukrotne spotkanie z papieżem. Już po oficjalnym uznaniu przez Kościół w 1930 roku objawień fatimskich Maria Josepha zamówiła do swojej kaplicy figurę będącą wierną kopią fatimskiego wizerunku Matki Boskiej (jest to dziś najstarsza rzeźba na terenie Polski przedstawiająca Matkę Boską Fatimską).

 

Gdy baronowa opuszczała Tyniec w 1945 roku, kazała przenieść z pałacu do kościoła rzeźbę Matki Boskiej Fatimskiej. Figura stoi obecnie na głównym ołtarzu, koronowana została w 1997 roku. W parafii odbywają się regularnie nabożeństwa fatimskie, sztandar parafii Tyniec Mały z wizerunkiem Matki Boskiej Fatimskiej poświęcony został w Fatimie podczas parafialnej pielgrzymki. Powstała nawet pieśń tyniecka o Madonnie z Fatimy rozpoczynająca się słowami:

„Gdyśmy się stali tułaczami świata/ szukając miejsca ku życia nowemu/ czekałaś na nas, w łaski przebogata/ w naszym kościółku dziś nam tak bliskiemu”.

Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Ok