Czwartek, 25 kwietnia 2024
Imieniny: Marek, Jarosław, Wasyl
słonecznie
10℃
A+
Tłumacz Google

„Święta Jadwiga” z domanickiego zamku

Naprawdę nazywała się Sophia Maximiliana, przyszła na świat pod koniec wojny trzydziestoletniej (nie znamy dokładnej daty jej urodzin), pochodziła ze znanej na Dolnym Śląsku i bardzo wpływowej rodziny Nostiztów. Żyjąca czterysta lat wcześniej księżna Jadwiga, żona wrocławskiego księcia Henryka Brodatego, była dla młodej hrabianki wzorem pobożności i to tę śląską świętą Sophia chciała naśladować.

Sophia spędzała na modlitwie trzy lub cztery godziny dziennie, prawie każdego dnia przystępowała do spowiedzi, a w niedzielę i święta przyjmowała komunię. Biorąc przykład ze świętej Jadwigi, co roku w Wielki Czwartek myła trzynastu ubogim stopy, dzieci hrabiny wycierały im nogi, a potem przygotowywano dla nich poczęstunek. We Wrocławiu arystokratka osobiście zbierała datki dla chorych żołnierzy, stojąc z tacą w dłoni przed drzwiami jednego z kościołów. Sophia oprócz świętej Jadwigi szczególnie czciła założyciela zakonu jezuitów – świętego Ignacego. Wzywała go przy swoich porodach, a gdy dzięki opiece świętego, jak wierzyła, urodziła bez żadnych komplikacji pięcioro zdrowych dzieci, rozgłaszała to wśród poddanych, zachęcając, aby w ciężkich godzinach właśnie u niego szukali pomocy. Za namową jednego ze świdnickich jezuitów wraz ze swymi dziećmi siała co roku tyle pszenicy, ile potrzeba na całoroczny wypiek hostii w pięciu okolicznych kościołach. Wymodliła powołania w najbliższej rodzinie, choć nie dożyła tego szczęśliwego dla siebie czasu. Najstarszy syn, który wcześniej uczęszczał do gimnazjum jezuickiego w Świdnicy, przywdział habit jezuitów, jedna z córek wstąpiła do urszulanek i przez kilkanaście lat pełniła w klasztorze funkcję opatki, a wnuczka Sophii wkrótce poszła w ślady ciotki.

Co jeszcze wiemy o Sophii Maximilianie? Zaskakująco dużo. Jej ojciec, Otto von Nostitz, starosta świdnicko-jaworski, konwertyta, był wojującym katolikiem. Młodziutka Sophia ze swoim pierwszym mężem, francuskim baronem, generałem de Monteverquesem i jego córką z pierwszego małżeństwa  zamieszkała w Domanicach, w dużym zamku położonym na skalnym cyplu tuż nad brzegiem wartkiej Bystrzycy. Żyła jednak ciągle w cieniu ukochanej pierwszej żony barona. Gdy ten odbudowywał zniszczony podczas wojny trzydziestoletniej miejscowy kościół (przejęty przez katolików w 1654 roku), zmienił jego wezwanie, dając mu za patronkę imienniczkę swej pierwszej żony – świętą Annę. Z dwóch nowych dzwonów ufundowanych przez barona większy i głośniejszy nazywał się Anna, ciszej bił ten o imieniu Zofia. Mało tego, na obrazie w głównym ołtarzu przedstawiającym scenę, gdy święta Anna uczy czytać swą małą córkę Marię, kazał namalować po prawej stronie portret zmarłej żony. Obok pięknej brunetki o jasnej cerze klęczy pierworodna córka barona. Z naprzeciwka spogląda na nas, ubrana w karmazynową suknię, ładna młoda blondynka – druga żona Monteverquesa, bohaterka naszej historii, Sophia Maximiliana.

 

Baron de Monteverques był pobożnym katolikiem, ale drugi mąż Sophii, hrabia Hermann von Oppersdorff, odznaczał się zdecydowanie większą gorliwością w przywracaniu w domanickich dobrach poddanych na łono Kościoła katolickiego niż francuski baron. A miał z kogo brać przykład w swym nieprzejednanym zachowaniu wobec ewangelików. Pochodził z rodu, który w czasach kontrreformacji bardzo się zasłużył w szerzeniu katolicyzmu. Szczególnie Oppersdorffowie z Głogówka mieli spore sukcesy w „nawracaniu” tych, którzy zbłądzili. Hans Georg III zburzył w mieście kościół ewangelicki, szkołę protestancką zamknął, a zwolennikom Lutra, którzy nie przeszli na katolicyzm, kazał opuścić Głogówek. W ten sposób Głogówek stał się na powrót miastem całkowicie katolickim.

Działania małżeństwa Oppersdorffów z Domanic były trochę bardziej powściągliwe. Dzięki wieloletnim staraniom udało im się sprowadzić do Domanic jezuitę z pobliskiej Świdnicy, który na swe barki wziął w dużym stopniu ciężar „rekatolizacji” ich poddanych. Zabrano się do tego metodycznie, przeszkalano akuszerki, jak po ciężkim porodzie mają udzielić katolickiego chrztu nowo narodzonemu dziecku, również wtedy, gdy jego rodzice byli ewangelikami. Nakłaniano umierających do spowiedzi i ostatniego namaszczania. Tylko w roku 1682 udało się w Domanicach pozyskać dla Kościoła aż dwanaście zbłąkanych dusz protestanckich wraz z rodzinami. Motto jezuitów, aby „w niedzielę lud pobożnie zająć”, realizowano sumiennie, w każdą niedzielę wygłaszano poranne kazanie, potem odprawiano mszę, po południu poddani uczestniczyli w naukach i na koniec odmawiano różaniec. Po kilkudziesięciu latach od zakończenia wojny trzydziestoletniej większość mieszkańców Domanic znów była katolikami.

Stan taki jednak nie utrzymał się długo, bo kolejny właściciel domanickich dóbr, hrabia Seherr-Thoss, był protestantem, ufundował kościół ewangelicki we wsi i różnymi sposobami, często stosując ekonomiczny przymus, sprawił, że jego poddani znów skierowali swe uszy na nauki Lutra. Tego już na szczęście Sophia Maximiliana nie doświadczyła, zmarła bowiem w 1689 roku i została pochowana w świdnickiej farze.

Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUITAM

 

Zdjęcia

  1. Zamek w Domanicach od strony rzeki Bystrzycy, położony na skalnym cyplu, prezentuje się wyjątkowo okazale
  2. Domanicki zamek otoczony jest suchą fosą, na dziedziniec wjeżdża się przez ceglano-kamienny most

3. Główny ołtarz w kościele w Domanicach z przedstawieniem patronki kościoła; u dołu widzimy dwie żony Monteverquesa, po lewej bohaterkę naszej opowieści – Sophię Maximilianę

4. Sophia (na obrazie po lewej stronie u dołu) nie dała Ludwigowi dziedzica, urodziła mu dwie córki. Rok po jego śmierci została żoną Hermanna von Oppersdorffa. Pierwszy mąż był dobrym katolikiem, drugi jednak niezwykle gorliwie podjął w swych dobrach działania mające na celu przywrócenie protestanckich poddanych na łono Kościoła katolickiego (zdj. Z. Sobierajski)

5. Portret barona Luisa de Monteverquesa w kościele w Domanicach. W chwili powtórnego ożenku miał ponad pięćdziesiąt lat i był dobrym znajomym swego przyszłego teścia, razem należeli do cesarskiej komisji wyznaczającej działkę pod budowę Kościoła Pokoju w Świdnicy

6. Kościół w Domanicach odbudowany został po zniszczeniach w czasie wojny trzydziestoletniej przez barona Monteverquesa, pierwszego męża Maximiliany Sophii

7. Świdnica, katedra i budynki dawnego kolegium jezuickiego; najstarszy syn Sophii uczęszczał do kolegium jezuickiego, a potem wstąpił do jezuitów w Świdnicy, jego matka pochowana została w kościele farnym (obecnie katedra)

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Ok