Wtorek, 08 października 2024
Imieniny: Brygida, Pelagia, Marcin
słonecznie
15℃
A+
Tłumacz Google

Pieniądze szczęścia nie dają, czyli blaski i cienie życia podwrocławskiej arystokracji

Jego rodzice złożyli uroczyste ślubowanie, podczas którego przyrzekli, że jeśli Bóg da im potomka, ufundują boczny ołtarz do parafialnego kościoła. W 1719 roku, rok po ślubowaniu, na świat przyszedł on – Franciszek Roch Józef Jan von Roye – przyszły właściciel sośnickiego majątku i budowniczy pałacu, który do dzisiaj (po licznych późniejszych przebudowach) możemy oglądać w podwrocławskiej wiosce. Hrabina Franciszka Katarzyna i jej mąż hrabia Jan von Roye obietnicy dotrzymali. W świątyni wybudowano nowy ołtarz z rzeźbami wszystkich patronów młodego dziedzica i umieszczając na tabernakulum napis fundacyjny zaczynający się od słów: „Dziecię nam się narodziło…”.

Szczęśliwi młodzi małżonkowie przenieśli się z synem do Wrocławia, majątek w Sośnicy oddając w dzierżawę. Ojciec swym męskim potomkiem nie cieszył się zbyt długo, bo gdy mały Franciszek miał zaledwie cztery lata, hrabia zmarł. Młoda, zaledwie dwudziestosześcioletnia, wdowa po odbyciu rocznej żałoby wyszła za mąż ponownie, kolejnym wybrankiem został hrabia von Weltz. Rodzina zamieszkała w Wiedniu.

Niestety, Franciszce Katarzynie nie było pisane szczęście małżeńskie. Kolejny (trzeci już mąż, pierwszym był hrabia de la Tour, który zginął w wojnie z Turkami w 1717 roku) zmarł kilka miesięcy po tym, jak stanął na ślubnym kobiercu. W tym samym roku Franciszek stracił też matkę. Odziedziczył po niej dobra ziemskie w Sośnicy, z pałacem, meblami i sporą biblioteką ( głównie z francuską literaturą), biżuterią, przedmiotami ze złota, garścią diamentów, a także inwentarz żywy, między innymi dwadzieścia trzy konie, w tym cztery ślepe i jednego kulawego.

Kuratelę nad małoletnim dziedzicem objął wuj Jan Anton von Osterberg. Do uzyskania jego pełnoletności krewny zajmował się sprawami majątkowymi małego hrabiego oraz jego wykształceniem. Jak się okazało, wuj nie do końca przejmował się losem sieroty powierzonej mu pod opiekę, bo wkrótce posądzono go o działanie na szkodę chłopca, między innymi Osterbergowi zarzucano, że już przy przygotowaniach do pogrzebu matki młodego hrabiego znacznie zawyżył poniesione koszty. Franciszka wysłano do założonej niedawno, ale cieszącej się już sporą renomą Akademii Rycerskiej w Legnicy. Przyszły dziedzic uczył się tam nie tylko retoryki, historii, języków obcych, ale również władania bronią, tańców i dworskiej etykiety.

Pełnoletność osiągnął w 1740 roku, był to jednocześnie rok, który zapoczątkował wielkie zmiany na Śląsku. W sośnickiej kronice parafialnej zanotowano krótko: „(…) Jego Królewska Mość Fryderyk wkroczył do naszego śląskiego kraju”. Hrabia Franciszek zarządzał majątkiem, który był niemal samowystarczalny, wokół rozciągały się lasy – rozległe tereny łowieckie, łąki i żyzne pola, były tu obfite w ryby stawy, na rzece Bystrzycy funkcjonowały młyny, we wsi znajdowała się gorzelnia, słodownia, rzeźnia i piekarnia. Hrabia ożenił się, ale żona wyczekiwanego dziedzica mu nie dała. W 1753 roku we wsi wybuchł pożar, silny wiatr sprawił, że  ogień szybko się rozprzestrzeniał. Ucierpiał nie tylko pałac i kościół (zniszczone zostały, m.in. dzwony na wieży), ale spłonęła też plebania, szkoła i kilka budynków gospodarczych.

Właściciel majątku według prawa patronackiego powinien był łożyć na odbudowę kościoła, plebanii i szkoły, tymczasem zaoferował jedynie drewno ze swoich lasów. Sprawa skończyła się w sądzie, który zobowiązał hrabiego do większego finansowego zaangażowania. Wkrótce stanął nowy budynek szkolny i zabiły nowe dzwony kościelne. Zniszczonego pałacu nie remontowano, Franciszek von Roye postanowił wybudować nowy dom. Hrabia zamieszkał w nim ze swoją drugą żoną. Duży pałac stanął w miejscu nieco oddalonym od rzeki, bliżej drogi prowadzącej z Kątów do Wrocławia. Bardzo rozległy dziedziniec zamykały zabudowania gospodarcze, za nimi rozciągały się już nadbystrzyckie lasy i łąki.

Do nowej sośnickiej siedziby przeniosła się też blisko spokrewniona z nim kuzynka właściciela, hrabina Josephina Würtz und Burg. Będąca już w słusznym wieku, bezdzietna, bardzo pobożna wdowa po swej pielgrzymce do Rzymu postanowiła w sośnickim kościele ufundować kaplicę z repliką Świętych Schodów (o Świętych Schodach pisałam w innej części Wędrownika). Kaplica gotowa była w 1776 roku. W tym samym roku zmarł Franciszek von Roye, nie pozostawił po sobie następcy.

Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz

Zdjęcia

  1. Pałac w Sośnicy z drugiej połowy XVIII wieku był w XIX i na początku XX wieku kilkukrotnie przebudowywany; po wojnie majątek dzierżawiony był przez PKP; obiekt miał służyć pracownikom kolei
  2. W 1949 roku majątek w Sośnicy wraz z pałacem przejął PGR, w obiekcie urządzono mieszkania pracownicze
  3. Właściciel Sośnicy sprawował patronat nad parafialnym kościołem
  4. Kościół i pałac znajdują się w bliskim sąsiedztwie; obecnie pałac oraz kilka hektarów ziemi wokół obiektu są własnością prywatną; obecny właściciel planuje urządzić tu dom spokojnej starości
  5. Hrabina Josephina Würtz und Burg, kuzynka Franciszka von Roye (właściciela Sośnicy), ufundowała w 1776 roku kaplicę z repliką Świętych Schodów
  6. Pozostałości zabudowy folwarcznej, która kiedyś zamykała z trzech stron prostokątny dziedziniec; tutaj na początku lat 80. XX wieku kręcono sceny popularnej polskiej komedii pt. „Wyjście awaryjne”
  7. Budynek dawnej gorzelni; dziś w ruinie
  8. Fundacją hrabiny Würtz und Burg był też mały szpitalik-przytułek dla pięciu kobiet
  9. Tablica fundacyjna szpitala w Sośnicy
  10. Kartka pocztowa ukazująca etapy przebudowy pałacu (za www.polska-org.pl)

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Ok