Co łączy świętego Floriana, którego podobizna zdobi dzwon znajdujący się na miejskiej wieży, z rumem o egzotycznie brzmiącej nazwie – Jamaica? Dlaczego kącki gorzelnik został wraz z całą rodziną wypędzony z miasta? Co miała wspólnego uprawa buraków z alkoholowym trunkiem? Odpowiedzi na te pytanie znajdą się w opowieści o Katach Wrocławskich.
Co pijali dawni Kątczanie?
Gdyby przeprowadzano ranking popularności napojów z procentami w wiekach ubiegłych, zwycięzcą z pewnością byłoby piwo. W XVII wieku prawo warzenia piwa w mieście posiadało w XVII wieku aż 116 parceli, choć już wtedy istniał duży browar miejski. Pamiętać jednak trzeba, że piwo to na ogół było o wiele słabsze od obecnego. Traktowano je zresztą bardziej jako napój – i jedno z nielicznych dostępnych źródeł czystej wody. Kobiety, a nawet dzieci pijały tzw. podpiwek, nieco słodszy, ciemniejszy napój z niewielką ilością alkoholu. W 1851 roku otwarto z wielką pompą browar świeżo zawiązanej przez miejscowych biznesmenów spółki browarniczej, zwany, od nazwiska najdłużej zarządzającej nim rodziny, browarem Preussa. Do końca drugiej wojny światowej przetrwała nawet nazwa uliczki prowadzącej wcześniej do zamku, a potem do wymienionego powyżej browaru – Brauergasse (Zaułek Piwowarów). To tam w średniowieczu mieściły się działki pierwszych wytwórców piwa. Jednak to nie ten produkt i nie ten typ alkoholu mocno zapisał się w dziejach dawnego Kanth.
Największa katastrofa w historii miasta – z kroniki Kątów
„Wielkie nieszczęście dotknęło miasto w roku 1624, 21 kwietnia, jako w niedzielę Misericordia u gorzelnika Balthasara Nitschola powstał pożar, a to przez nieostrożność między godziną 8 a 9 wieczorem, tak potężny, że nie było ratunku, tylko każdy musiał się ratować ucieczką. 165 domów, ratusz wraz z miejskimi archiwami, przywilejami, rękopisami, dalej zamek poza miastem i oba browary spaliły się, a dwie panny i mnóstwo bydła straciło życie. Jedynie 14 małych domów, kościół, szkoła i wieże, słodownia i przedmieścia zostały oszczędzone. Magistrat składa na to wniosek, żeby tenże Nitschol wraz ze swoimi zostali wypędzeni z miasta, a na ich pogorzelisku ad memoriam perpetuam rei (na wieczną rzeczy pamiątkę) nigdy już nie został postawiony dom, również szczególnie dlatego, że w nim wszelkie grzechy, hańby, nałogi, nierząd i obraza boska były popełniane, a nawet zabójstwa”.
Ocalałe szczęśliwie z tej pożogi wieża miejska, datowana na 1613 rok oraz kościół z roku 1498, stały się w ten sposób najstarszymi kąckimi budowlami, które możemy oglądać do dziś. Te tragiczne wydarzenia nie zmniejszyły chyba jednak zamiłowania do alkoholu wśród mieszczan, gdyż odbudowę miasta rozpoczęto od… browaru.
Nie była to jedyna tego typu katastrofa w historii miasta, w samym XVII wieku miały jeszcze miejsce dwa wielkie pożary. Dlatego też, kiedy w 1753 roku miasto zleciło wykonanie dzwonów na wieżę ratuszową, jeden z nich przyozdobiła płaskorzeźba przedstawiająca świętego Floriana, patrona strażaków. Swoją rolę Florian spełnia chyba dobrze, gdyż od tego czasu pożogi omijały Kąty. Piękny dzwon szczęśliwie ocalał również z innych katastrof dziejowych i miejmy nadzieję, że kiedyś zostanie udostępniony zwiedzającym, jak i cała wieża ratuszowa, na której się znajduje.
Niezwykły kącki towar eksportowy
Być może katastrofa sprzed wieków na jakiś czas powstrzymywała produkcję wysokoprocentowych trunków w obrębie miejskich murów. W każdym razie nie wspomina się o niej zbyt wiele na kartach dostępnych opracowań. Ale na początku ubiegłego wieku pojawiły się w okolicy Wrocławia produkty dość niezwykłe. Były to wytwarzane w podwrocławskich Kątach – rum Jamaica i brandy. Skąd w małym mieście takie egzotyczne trunki ? Historia ich powstania związana jest z osobą Ottona Seidela, właściciela znanej w Europie fabryczki mocnych alkoholi.
Otto Seidel trafił do Kątów prawdopodobnie w latach 20. XX wieku. Czy przybył do nas z Turyngii, na co wskazują reklamy winiarni Ottona Seidela w niemieckiej prasie z lat 20., czy też związany był z winiarską potęgą Seidelów z Breslau? Fabryka Seidel & Co. Wytwórnia Spirytusu, Rumu, Likierów, Win owocowych, Octu i Musztardy mieściła się we Wrocławiu na obecnej ul. Skłodowskiej-Curie. Być może kącki przedsiębiorca był członkiem tej „alkoholowej dynastii” – nie wiemy tego na pewno, ale zarówno asortyment jak i podobne w treści reklamy zdają się to sugerować. Swój spirytusowy biznes prowadził w Kątach w latach 1928-1941. Po wojnie trafił do miasta Pfaffenhoffen w Bawarii i był tam właścicielem fabryki wyrobów spirytusowych działającej w podziemiach miejscowego browaru. Z gazetki wydawanej w Niemczech przez dawnych mieszkańców Kanth (Katów), datowanej na rok 1977, wiemy, że w 1976 roku pan Otto świętował swoje 79 urodziny. Tak więc mimo, zdaje się, pracy w niesprzyjającej higienie życia branży, pan Otto cieszył się dobrym zdrowiem i był aktywny zawodowo jeszcze wiele lat po opuszczeniu Kątów.
Warto wspomnieć o samym produkcie, który zdobył nie tylko lokalną renomę, ale niekoniecznie idealnie oddawał lekko korzenny smak jamajskiego specjału.
W okresie po I wojnie światowej w Niemczech zapewne trudno było o prawdziwą trzcinę cukrową, która jest bazą do produkcji oryginalnego karaibskiego rumu. Pod dostatkiem było jednak melasy z buraków cukrowych, z którego uprawy i przetwórstwa słynęły okolice Wrocławia. Melasa, na której oparty był rum z Kątów, była produktem ubocznym przy produkcji cukru, a cukrownie znajdowały się wówczas na wyciągnięcie ręki, choćby w nieodległych Pietrzykowicach, Piotrowicach czy Pustkowie Żurawskim. Do dziś rum z buraków wytwarzany jest nadal, na przykład w Czechach oraz na Słowacji.
Po wojnie prób, przynajmniej oficjalnych, wskrzeszenia biznesu gorzelnianego w Kątach nie odnotowano. Napoje wyskokowe zastąpiły poczciwe rozlewnie wód gazowanych. Przynajmniej tradycje piwowarskie znalazły swoją kontynuację – w mieście działa bowiem w budynku przedwojennej mleczarni browar Caminus.
Tekst: Beata Jurcewicz
Zdjęcie nr 1
Widok na dawny Zaułek Piwowarów (obecna ulica Magistracka w Katach Wrocławskich), na dalszym planie budynek przedwojennego browaru Preussa.
Zdjęcie nr 2
Dzwon z wieży ratuszowej z 1752 roku z podobizną świętego Floriana.
Zdjęcie nr 3
Budynek Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu – dawny browar z 1851 roku. Zwraca uwagę starannie odrestaurowana fasada budynku. Z tyłu znajduje się tzw. grodzisko, będące pozostałością po średniowiecznym zamku oraz miejscem, w którym browar miał swoją letnią restaurację.
Zdjęcie nr 4
Ulotka reklamowa browaru z 1912 roku (za www. polska-org.pl)
Zdjęcie nr 5
Reklama przedwojennej firmy Seidel z Wrocławia (za www. polska-org.pl).
Zdjęcie nr 6
Reklama wytwórni Ottona Seidela z Kątów (z zasobów Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Kąckiej). Zwraca uwagę nietypowy adres – Rynek 83. Obecnie jest to numer 21-24. Przed wojną stosowano równolegle dwie numeracje kąckiego rynku. Jedna, ta oficjalna, odpowiadała z grubsza obecnej, druga, wynikająca zapewne z historycznych zaszłości, była używana np. w reklamach. W przedwojennych księgach adresowych był to numer 23.
Zdjęcie 7
Zdjęcie z lat 30. W tle gospoda O. Seidela. Młoda Para wychodzi prawdopodobnie z kościoła ewangelickiego, który znajduje się naprzeciwko. Obecnie w kościele znajduje się Gminna Biblioteka oraz Regionalna Izba Pamięci (archiwum cyfrowe Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Kąckiej)
Zdjęcie 8
Obecny widok na to samo miejsce co na wcześniejszym zdjęciu; niestety zamiast uroczych kamieniczek widać peerelowski blok.
Zdjęcie nr 9–11
Etykiety brandy i rumu z kąckiej wytwórni. Obecnie poszukiwany towar na aukcjach internetowych (z zasobów Internetu)