Wtorek, 08 października 2024
Imieniny: Brygida, Pelagia, Marcin
słonecznie
15℃
A+
Tłumacz Google

„Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi…”*

Astronomiczna wiosna – zrównanie się długości dnia i nocy – już za kilka dni (20 marca), dlatego dzisiejszy „Wędrownik” będzie wiosenny. Śpiewający. Mieniący się kolorami. Pachnący. Pałace i ich właściciele oraz historie obiektów, które istnieją lub przestały istnieć, wyjątkowo stanowić będą tym razem tylko tło dla pokazania szalejącej w przypałacowych parkach przyrody.

 

Zacznijmy od parku w Świątnikach, gdzie przywitała mnie piosenka śpiewaka, drozda, który niejednego poetę zachwycił swym bogatym repertuarem, bo śpiewać śpiewak potrafi. Siedział, jak to ma w zwyczaju podczas występu, aby go było dobrze słychać w całej okolicy, na czubku drzewa i do powtarzanych fraz wplatał co chwilę jakiś motyw, być może zasłyszany od innych ptaków lub z otaczającego go świata. Ciekawe, czy drozdową piosenkę „dawid, dawid, filip, filip, trati, trati” słyszał również z okien swego pokoju w pałacu mały Otto Eduard von Zedlitz und Trützschler? Hrabia przyszedł na świat w świątnickim pałacu 151 lat temu i jako dziecko obserwował ptaki w okolicznych lasach, na polach i łąkach, aby w przyszłości stać się znanym ornitologiem, zasłużonym w świecie naukowym badaczem awifauny m.in. koła podbiegunowego (więcej o hrabim ornitologu i jego egzotycznych wyprawach już w kolejnym  „Wędrowniku”).

 

W pałacu świątnickim od kilkudziesięciu lat funkcjonuje szkoła, a uczniowie mogą na przerwach po przejściu przez „kwitnący” właśnie śliwą tarniną mostek udać się do parku, gdzie jeszcze teraz kwitną ostatnie w tym roku białe przebiśniegi. Już mają godne zastępstwo,  złoć żółtą, na żółto kwitnący ziarnopłon wiosenny, fioletowe fiołki i nieustępujące przebiśniegom urodą białe zawilce gajowe (Anemone nemorosa). W terminologii ludowej zawilce zwane były „koziadrzyścią”, „niestrętkiem”, „przylaszczką”, „raścią” oraz „sasanką gajową”, ale ich łacińska nazwa „anemos” pochodzi od słowa „wiatr”, bo delikatne kwiaty gubią płatki przy podmuchach wiatru. Drugi człon nazwy gatunkowej nawiązuje do słowa „gaj”, oznacza więc roślinę rosnącą w lesie. Choć zawilce są trujące, to starożytni Rzymianie uznawali je za talizman, który ochroni ich przed wszystkimi chorobami, a w medycynie ludowej ze świeżego ziela sporządzano rozgrzewającą kamforę zawilcową.

 

Mówiąc o kobiercach, przenieśmy się na chwilę do przypałacowego parku w Kobierzycach (gm. Kobierzyce). Nazwa miejscowości prawdopodobnie pochodzi właśnie od słowa „kobier”, czyli kobierca kwitnących łąk (ale może też mieć związek z męskim imieniem Kobier). Do kobierzyckiego pałacu, w którym w XIX wieku mieszkał pionier w branży cukrowniczej na Dolnym Śląsku Carl von Rath, przylega 40-hektarowy park. Alejkami parku w 1924 roku spacerował Rudolf Steiner, który na zaproszenie właścicieli majątku, małżeństwa hrabiów von Keyserlingk, przyjechał do Kobierzyc z cyklem wykładów (wizyta ta uznawana jest za początek rolnictwa biodynamicznego na świecie). Na niewielkich polankach parkowych zobaczymy kwitnące już zawilce i stokrotki, a w stawie parkowym przeglądające się swemu odbiciu kwitnące wierzby, których opadające włosy-gałązki przypominają ludową opowieść o kobiecie zamienionej w wierzbę.

 

Zapachowa niespodzianka czekała na mnie w przypałacowym parku w Królikowicach (gm. Kobierzyce). Nie trzeba mieć wielkiego daru powonienia, aby móc powtórzyć za poetą, że tutaj „słowo «pachnieć» pachniało”.** I to jak intensywnie! Bo choć trudno jest dziś rozpoznać dawne założenie parkowe z alejkami, wodnymi kanałami, mostkami i stawami, to bez problemu czuje się w tym dawnym parku zapach czosnku niedźwiedziego (Allium ursinum), który opanował przypałacowe polany. Jest rośliną jadalną, leczniczą i, gdy kwitnie, niewątpliwie ozdobną. Należy jednak wspomnieć, że znajduje się pod ochroną. Pierwszy człon nazwy prawdopodobnie wywodzi się od łacińskiego słowa „halo” oznaczającego intensywny zapach, druga część związana jest z ludowymi wierzeniami, według których budzące się ze snu zimowego i wychodzące z gawry niedźwiedzie, zaczynają swoją wiosenną dietę od liści czosnku. Dzisiaj Eduard von Kramsta, przemysłowiec, filantrop, właściciel kilku fabryk i majątków ziemskich, który barokowy dwór w Królikowicach przebudował pod koniec XIX wieku w stylu neorenesansu, wychodziłby z pałacu drzwiami od ogrodu wprost na łany pachnącego czosnku niedźwiedziego.

 

* Fragment piosenki Marka Grechuty pt. „Wiosna, ach to ty”

„Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi,

Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni,

Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis,

Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty”

** Antoni Słonimski „Żal”

 

Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUITAM

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Ok