Piątek, 14 lutego 2025
Imieniny: Walenty, Liliana, Zenon - Walentynki
śnieg
-2℃
A+
Tłumacz Google

80 rocznica marszów śmierci

Ratowice, Święta Katarzyna, Żórawina, Domasław, Tyniec Mały, Małuszów, Strzeganowice, Kąty Wrocławskie – między innymi przez te miejscowości dzisiejszego powiatu wrocławskiego wiódł w styczniu 1945 roku tragiczny marsz więźniów ewakuowanych z obozów pracy do głównego obozu w Gross-Rosen.

Mija właśnie 80 lat odkąd z obozu pracy w Miłoszycach koło Jelcza-Laskowic przy trzaskającym mrozie prowadzono do Gross-Rosen odzianych jedynie w pasiaki wycieńczonych więźniów. Leonard Kosiński, więzień obozu w Fünfteichen (Miłoszyce) i uczestnik marszu, tak wspominał jego początek: „W niedzielę 21 stycznia o godzinie czwartej rano wyraźny huk salw artyleryjskich podrywa wszystkich na nogi. W serce każdego więźnia wstępuje coraz silniejsza nadzieja, że wyzwolenie już blisko. […] Niestety, następujące po sobie wydarzenia przerażają nas. Bestie spod znaku swastyki nie chcą wypuścić ze swych szponów uciemiężonych ofiar, obmyślają plan zagłady obozu i ewakuacji. […] Wściekłe krzyki blokowych, kapów oraz blokführerów z psami wypędzają więźniów z baraków. Przed bramą i wokół obozu cały komplet załogi SS oraz dodatkowo przydzielonych około 200 bandytów z ukraińskiej SS-Galizien, uzbrojonych w ręczne karabiny maszynowe. Krótkie ostrzeżenie ze strony raportführera, że ktokolwiek będzie próbował ucieczki, ten będzie zastrzelony. Pochód-widmo, otoczony SS-manami, wyrusza przez zaśnieżone pola […]. Towarzyszy nam w górze stado kruków i gawronów”.*

Obóz w Miłoszycach był największą ze 100 filii podlegających głównemu obozowi w Rogoźnicy (Gross-Rosen) koło Strzegomia. Więźniowie AL (Arbeitlslager, czyli obóz pracy) Fünfteichen byli zmuszani do niewolniczej pracy w fabryce zbrojeniowej Kruppa w Laskowicach Oławskich. W ciągu niecałego półtora roku istnienia obozu (od października 1943 roku) straciło w nim życie około 40 tysięcy przymusowych robotników ponad 20 narodowości, w większości Polaków i obywateli Związku Radzieckiego, przewinęło się zaś przez ten obóz 120 tysięcy więźniów. W zakładach Kruppa pracowali także więźniowie pobliskiego karnego obozu pracy w Ratowicach, który istniał w latach 1942-1943 „resocjalizując” około 2000 więźniów. W latach 50. na jego terenie ekshumowano zwłoki 200 ofiar, a w 1967 roku postawiono upamiętniający je pomnik.  

W styczniu 1945 roku, gdy do Wrocławia zbliżał się front, Niemcy zarządzili ewakuację obozu Fünfteichen. Chodziło o to, by w ręce Rosjan nie dostali się świadkowie zbrodni popełnianych w obozach koncentracyjnych i obozach pracy. Ponieważ drogi były zablokowane przez wycofujące się wojsko i uciekających niemieckich cywilów, więźniów prowadzono polnymi drogami lub wręcz przez pola, co dodatkowo utrudniało marsz. Pochód wyniszczonych głodem postaci, w chodakach, a niekiedy zwykłych szmatach owiniętych wokół stóp, rozciągał się niemal na dwa kilometry.

„Przy dwudziestostopniowym mrozie przeprowadzono całą kolumnę przez zamarznięte koryto rzeki Odry. Okrążamy Wrocław od południa i półkolem kolumna idzie w kierunku zachodnim. O zmierzchu zostajemy wprowadzeni na dziedziniec dużego majątku obszarniczego, kolumna formuje czworobok, po czym pada krótka komenda „hinlegen!” (kłaść się). SS-mani ustawili co parę kroków karabiny maszynowe, koksiaki dają im trochę ciepła i światła, ułatwiającego pilnowanie nas. My zaś, skuleni, ściśnięci, przeżywamy koszmarną noc. Mimo potwornego zmęczenia dość szybkim, parogodzinnym marszem, nie możemy zasnąć” – wspomina dalej Leonard Kosiński. „O świcie pada komenda „auf!” (wstawać), ale niestety, nie wszyscy ją słyszą. Nie pomagają uderzenia kolbami ani szczucie wilczurów. Wielu więźniów zmarło z zimna, część zmogła choroba, na którą zapadli jeszcze przed wymarszem z obozu. Wyznaczona przez SS-manów grupa więźniów zbiera zmarłych, zakopując ich ciała częściowo w ziemi, a częściowo tylko przysypując śniegiem”.

W 90-kilometrową wędrówkę z AL Fünfteichen, prowadzącą w dużej części przez miejscowości dzisiejszego powiatu wrocławskiego, wyruszyło sześć tysięcy więźniów, dwa tysiące straciło po drodze życie - połowę bezpośrednio zamordowali esesmani, połowa zginęła z zimna i wycieńczenia. Jeszcze przez wiele lat po wojnie odkrywano zbiorowe mogiły więźniów pędzonych w marszach śmierci z licznych podobozów do Gross-Rosen. Na przykład w 1974 roku ekshumowano w Strzeganowicach zwłoki 20 osób, które uroczyście pochowano na cmentarzu w Kątach Wrocławskich. Znajduje się na nim pamiątkowa tablica, przy której na dzień 24 stycznia bieżącego roku zaplanowano uroczystości upamiętniające tragiczne wydarzenia ze stycznia 1945 roku. W roku 1975 z kolei ekshumowano zwłoki odkryte w zbiorowej mogile w Tyńcu. Szczątki te pochowano we Wrocławiu na Cmentarzu Żołnierzy Polskich na Grabiszynie, na tynieckim cmentarzu umieszczono zaś pamiątkową tablicę. Na trasie marszu tylko między Domasławiem a Tyńcem zginęło 51 więźniów, ich ciała wrzucono do tamtejszej piaskowni, zmuszając miejscową ludność do ich zasypania.

Leonard Kosiński tak opisuje dalej nieludzką rzeczywistość marszu śmierci z Miłoszyc do Rogoźnicy: „[…] zmęczeni, przemarznięci i wygłodzeni, gorączkujący, potykamy się coraz częściej. Padają dalsze ofiary. Coraz częściej słychać wystrzały, które wydobywają ze słaniających się więźniów ostatki sił. Sprawnie i skrupulatnie działa grupa morderców. Wlokących się i padających ze zmęczenia i chorób więźniów dobijają strzałem w tył głowy z pistoletu lub karabinu. Zwłoki przysypuje się śniegiem, gdyż na kopanie grobów nie ma czasu, a ponadto ziemia jest mocno zamarznięta. […] Na rozstaju drogi stoi samotny krzyż. Dochodzi do niego resztkami sił młody chłopiec, dziecko może szesnastoletnie, spogląda w górę, szukając jakby ratunku. Ale pada strzał i kończy to młode życie. […] Czwarty dzień marszu zbliża nas do znajomych okolic. Mijamy położony w oddali kamieniołom, a za chwilę widać komin krematorium w Gross-Rosen. Dochodzimy do tej potwornej kaźni, w której straciliśmy część naszego zdrowia, a wielu z nas życie”.   

Trwający cztery dni marsz z obozu Fünfteichen (Miłoszyce) do Gross-Rosen prowadził przez Ratowice, Czernica, Groblice, Świętą Katarzynę, Żórawinę, Księginice, Domasław, Tyniec Mały, Małuszów, Strzeganowice, Kąty Wrocławskie i stamtąd przez Kostomłoty oraz Strzegom do Rogoźnicy. Na skutek ewakuacji z licznych podobozów, obóz w Gross-Rosen był całkowicie przepełniony. Już w lutym 1945 roku jego więźniów transportowano dalej w głąb Niemiec do innych obozów koncentracyjnych. Jak podaje IPN, z ponad 77 tysięcy więźniów znajdujących się w Gross-Rosen i w innych podobozach na początku stycznia 1945 r., podczas ewakuacji życie straciły 33 tysiące. Przez cały czas istnienia obozu w Rogoźnicy (od sierpnia 1940 do lutego 1945 r.) znalazło się w nim łącznie 125 tysięcy ludzi, zginęło zaś około 40 tysięcy, wliczając w to ofiary marszów śmierci oraz zabitych w filiach Gross-Rosen.
W styczniu 2025 roku obchodzimy 80. rocznicę marszów śmierci z wielu hitlerowskich obozów koncentracyjnych znajdujących się niegdyś na okupowanych ziemiach Polski. Najdłuższą 250-kilometrową drogę w nieludzkich warunkach mieli do pokonania więźniowie Auschwitz, z których część trafiła przejściowo do Gross-Rosen.

*ze wspomnień więźniów ze zbiorów Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy 

 

Tekst: Roman Skąpski

 

Podpis do zdjęcia/zdjęć przedstawiających Cmentarz Żołnierzy Polskich na Grabiszynie:

  1. W 1974 roku ekshumowano w Strzeganowicach zwłoki 20 osób, które uroczyście pochowano w Kątach Wrocławskich w części cmentarza, gdzie po wojnie spoczęli żołnierze radzieccy (zdjęcie ze zbiorów Regionalnej Izby Pamięci w Kątach Wrocławskich)
  2. Kąty Wrocławskie, lata 70. XX wieku. Ocalali więźniowie obozu Gross-Rosen podczas uroczystości pochówku ciał więźniów przymusowych ekshumowanych w Strzeganowicach (zdjęcie ze zbiorów Regionalnej Izby Pamięci w Kątach Wrocławskich)
  3. 3.     Pomnik z 1967 roku według proj. Bolesława Telipy w pobliżu Ratowic poświęcony „Pamięci poległych”, czyli więźniów, którzy stracili życie pracując i żyjąc w nieludzkich warunkach obozowych. W latach 50. XX wieku ekshumowano w tym miejscu ponad 200 ciał. Po likwidacji „obozu karnego“ w 1943 roku więźniowie przeniesieni zostali do filii obozu Gross-Rosen w Miłoszycach (zdj. Beata Jagielska)
  4. Dwie tablice pamiątkowe poświęcone poległym robotnikom przymusowym z obozu Gross-Rosen na cmentarzu w Kątach Wrocławskich powstały staraniem Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Kąckiej (zdj. Stanisław Cały)
  5. 5.     Cmentarz w Kątach Wrocławskich, styczeń 2025 rok; na zdjęciu Stanisław Cały ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Kąckiej i sołtyska wsi Strzeganowice Anna Pietruszewicz porządkują miejsce pochówku więźniów przymusowych, których ciała odkryto w latach 70. XX wieku w Strzeganowicach
  6. Na Cmentarzu Żołnierzy Polskich we Wrocławiu obok uczestników Kampanii wrześniowej i żołnierzy 2. Armii Wojska Polskiego znajdują się ciała przymusowych robotników, wśród nich ciała ekshumowane w Tyńcu Małym
  7. Cmentarz Żołnierzy Polskich we Wrocławiu. Groby ofiar marszu śmierci pozostają anonimowe
  8. Tablica pamiątkowa na cmentarzu w Tyńcu Małym (za: wikipedia.pl)

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.Ok