Samochodem na Ślężę? Pierwsza historyczna próba wjazdu Paula Beckmanna

Pierwsza w historii próba wjazdu samochodem na Ślężę miała miejsce w 1903 roku. Dokonano jej na automobilu produkcji regionalnej – śląskim samochodzie marki Beckmann!

Pierwszej próby wjazdu na szczyt Ślęży podjął się zimą 1903 (lub wiosną 1904) Paul Beckmann, syn Otto Beckmanna – założyciela Pierwszej Śląskiej Fabryki Welocypedów (Erste Schlesische Velociped-Fabrik). „Fabryki Welocypedów”, bo manufaktura, która powstała 1 października 1882 roku we Wrocławiu przy Klosterstraße 60 (obecnie ul. Traugutta), produkowała początkowo tylko rowery. Syn zmarłego w 1897 roku Otto Beckmanna – Paul – postanowił iść z duchem czasu i przestawić się na produkcję automobili. Przeniesiono więc, przebudowano i zmieniono nazwę fabryki. Od 1904 roku nosiła ona nazwę Otto Beckmann & Co, Fabryka Samochodów (Otto Beckmann & Co, Motorwagen-Fabrik) i mieściła się przy Neue Tauentzienstraße 85/86 (to obecna ul. Kościuszki 124, gdzie stoją bloki mieszkalne „Nowa Manufaktura”). Pierwszym pojazdem spalinowym firmy Beckmann był trójkołowiec nazwany Beckmann No. XII, który opuścił manufakturę w 1898 roku. Kilka miesięcy później fabryka Beckmanna rozpoczęła produkcję pierwszego czterokołowego pojazdu silnikowego, modelu No. XIII. Był on bardziej podobny do dorożki i posiadał pionowy drążek kierowniczy umieszczony pośrodku pojazdu. Kolejny model, No. XIV, miał pochylony drążek kierowniczy z umieszczoną na nim kierownicą. W kolejnych latach pojawiły się następne modele.

Paul Beckmann wybrał się na Ślężę na samochodzie typu Beckmann XVII. Skąd wiemy, że miało to miejsce na przełomie 1903 i 1904 roku? Model widoczny na zdjęciu, które dokumentuje to wydarzenie, był produkowany tylko w latach 1903–1904. Był to albo model XVII z silnikiem dwucylindrowym o mocy 6,5 HP (PS), albo – co jest znacznie bardziej prawdopodobne, bo miał większe szanse przy jeździe pod górę – z silnikiem czterocylindrowym o mocy 12/16 HP (PS). Obie wersje samochodu były wizualnie bardzo do siebie podobne, nie da się więc stwierdzić na pewno, na którym z nich podjęto próbę. Niestety, ze względu na trudne warunki zimowe, wjazd się nie zakończył się sukcesem:

„Ślizgawica zmusiła dyrektora Beckmanna do zawrócenia w połowie drogi. Na szczęście mimo niesprzyjającego terenu nawrotka się udała”.

Musiało to jednak zachęcić innych mężczyzn do podjęcia się niecodziennego wyzwania! Już 20 sierpnia 1904 roku pojawia się w „Allgemeine Automobil-Zeitung“ artykuł dotyczący V. Zjazdu Samochodów Produkcji Niemieckiej (V. Deutscher Automobiltag) i przejeździe uczestników tego wydarzenia z Wrocławia do Książa. Oprócz wielu informacji na temat trasy wiodącej przez m.in. teren powiatu wrocławskiego, jest jeden fragment, który szczególnie nas zainteresuje: potwierdza mianowicie, że tym razem wjazd na Ślężę się udał. Ale co zabawne, nie właścicielowi fabryki Paulowi Beckmannowi, lecz kierownikowi do spraw technicznych i organizacyjnych Alfredowi Jaenschowi. Oto relacja redaktora gazety:

„Na miejscu (na placu przed hotelem Monopol – red.) stali Herrmann i Jeansch ze Śląskiego Klubu Automobilowego, dbając o to, by wszystkim uczestnikom wyprawy – również tym bez samochodu – wskazać miejsce w pojeździe. Także hrabia Kospoth i baron von Kloch zajmowali się gośćmi tak, aby było miejsce dla wszystkich i aby nikt nie musiał zostać lub – o zgrozo – podróżować pociągiem. Mnie przypadł zaszczyt podróżowania z przewodniczącym Śląskiego Klubu Automobilowego (Schlesischer Automobil-Club) hrabią Kospothem i Adolfem Heidrichem z Wrocławia słynnym samochodem Beckmanna należącym do kierownika do spraw technicznych i organizacyjnych Jaenscha – tym słynnym pojazdem, który dopiero co niedawno jako pierwszy wspiął się na szczyt Ślęży. Nie mogło więc być inaczej: flaga Śląskiego Kluby Automobilowego zatrzepotała na pokładzie naszego dzielnego „alpinisty” i nasz pojazd ruszył jako pierwszy. Około w pół do dziewiątej opuściliśmy bramy Wrocławia”.*

Jak wynika z artykułu, słynny samochód Beckmann, który wjechał na szczyt Ślęży, otwierał całą kawalkadę, a za nim w odległości 300-500 metrów (poza miastem nawet 1000 metrów, aby kurz nie przeszkadzał pozostałym) podążały pozostałe 34 pojazdy wszystkich wiodących wówczas niemieckich fabryk samochodowych. Przez Klecinę, Tyniec Mały, Rogów Sobócki, Sulistrowiczki kawalkada przejechała do Leśniczówki Tąpadła, gdzie po 1,5 godziny jazdy zatrzymano się i urządzono mały piknik. Tutaj również odbyła się sesja fotograficzna.

Podróż do zamku Książ w odwiedziny do honorowego członka Śląskiego Klubu Automobilowego, księcia Hansa Heinricha von Pless (książę był również wielkim fanem samochodów i jeździł śląskim Beckmannem), kontynuowano przez Świdnicę i Świebodzice. Książę specjalnie przybył na tę imprezę z Anglii – chciał osobiście powitać uczestników. Po eleganckim obiedzie odbył się spacer po parku, a następnie cała grupa ruszyła w podróż powrotną do Wrocławia. Pogoda dopisała i na wszystkich impreza wywarła wielkie wrażenie. Również mieszkańcy byli przyjaźnie nastawieni do automobilistów. W Sulistrowiczkach przygotowano nawet specjalny łuk triumfalny z napisem „Niech żyją auta!”.

Redaktor gazety zauważył, że wszystkich kierowców, niezależnie od tego, czy przeklinali po śląsku, bawarsku czy saksońsku, łączyła jedna rzecz: wszyscy jechali po złej stronie drogi (czyli lewą stroną jezdni – red). Być może dlatego w Strzelcach (pow. świdnicki) doszło do incydentu: jeden z pojazdów przejechał psa. „Mieszkańcy, zdenerwowani z tego powodu, z wrogością obserwowali przejeżdżające tamtędy samochody, a nawet obrzucali pasażerów kamieniami". Redaktor wyraził ubolewanie, że owszem jest to przykre zdarzenie, ale może się przydarzyć, „dopóki wiejskie ulice będą placem zabaw dla wszelkiego rodzaju zwierząt domowych”. I podsumował artykuł, dziś można by rzec, proroczym stwierdzeniem, że „gdy drogi wiejskie zostaną bardziej ożywione przez automobile, to po prostu stanie się koniecznym utrzymywanie ich w stanie wolnym dla ruchu”.

* Allgemeine Automobil-Zeitung, Nr. 35 1904, S. 22

Autorka dziękuje panu Christianowi Börnerowi za materiały i pomoc przy dotarciu do źródeł

Małgorzata Urlich-Kornacka, Stowarzyszenie TUiTAM

 

1. Paul Beckmann za kierownicą swojego Beckmanna typ XVII podczas zimowej próby wjazdu na Ślężę (www.polska-org.pl)

2. Alfred Jaensch za kierownicą Beckmanna, samochodu, który w 1904 r. wjechał na szczyt Ślęży (źródło: Allgemeine Automobil-Zeitung nr 35, 1904, s. 24)

3. Dojazd i wyjazd z leśniczówki Tąpadła. Niezależnie od tego, skąd byli kierowcy, wszyscy jechali po niewłaściwej stronie – relacjonował redaktor. W tamtym czasie w Niemczech obowiązywała zasada taka sama jak dziś w wielu krajach: „Jedź prawą stroną, omijaj prawą, wyprzedzaj lewą” (źródło: Allgemeine Automobil-Zeitung nr 35, 1904, s. 22)

4. Reprodukcja listy obecności z zamku Książ z podpisami wszystkich uczestników. Pośrodku podpis księcia, u góry po lewej stronie podpis Paula Beckmanna (źródło: Allgemeine Automobil-Zeitung nr 34, 1904, s. 13)

5. „Hopla, jak mknie nasz dzielny Beckmann, jakby chciał nam udowodnić, że w dziedzinie motoryzacji Śląsk nie ma sobie równych” – relacjonował zachwycony redaktor. Samochód Beckmann z silnikiem czterocylindrowym o mocy 12/16 HP (PS)

6. Lunch u księcia w Książu. W menu: bulion w miseczkach, turban z soli po nicejsku, kurczak na zimno w galarecie, homary w galarecie (homary chaud-froid), szynka i pieczona wołowina na zimno, pucharki owocowe po parysku (źródło: Allgemeine Automobil-Zeitung nr 35, 1904, s. 23)

7. Zamek Książ

8. Hotel Monopol we Wrocławiu – tutaj rozpoczynała się samochodowa impreza

9. Panorama Zamku Książ

10. Szczyt góry Ślęży

11. Dąb szubieniczny przy drodze do Sulistrowiczek widział zapewne uczestników zjazdu

12. Czasami zdarzały się awarie

13. Ale dla takich widoków było warto!

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności