„Młodość to piękna rzecz. Nie dlatego, że pozwala robić głupstwa, lecz dlatego, że daje czas, by je naprawić” – motto zaczerpnięte z twórczości francuskiego poety i pisarza Jeana-Marca Bernarda przyświeca działalności Zakładu Poprawczego Ministerstwa Sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej w Sadowicach. Jest to placówka zamknięta, przeznaczona dla chłopców od 13 do 21 roku życia z orzeczeniem o niepełnosprawności intelektualnej. Tutaj otrzymują oni szansę na naprawienie swoich błędów i zyskują czas na przygotowanie się do powrotu do życia w społeczeństwie. W ramach resocjalizacji placówka, w której znajduje się m.in. szkoła, internat, biblioteka, czytelnia i sala konferencyjna, wdraża różne programy edukacyjno-terapeutyczne, jak na przykład terapię zajęciową z elementami dogoterapii, wolontariat czy też warsztaty (stolarskie, ceramiczne, szklarskie, itp.) pomagające nabyć umiejętności praktyczne pomocne w znalezieniu pracy.
Gdyby nie wysokie, specjalnie zabezpieczone ogrodzenie, można by mieć wrażenie, że pałac w Sadowicach (gmina Kąty Wrocławskie) – bo w nim właśnie od 1968 roku mieści się Zakład Poprawczy Ministerstwa RP – nadal zamieszkuje rodzina von Johnstonów, do których te dobra należały od 1903 do 1945 roku. Odrestaurowany eklektyczny w stylu budynek, łączący elementy baroku, klasycyzmu i dziewiętnastowiecznej neobarokowej przebudowy, robi na wszystkich odwiedzających Sadowice i Park Krajobrazowy „Dolina Bystrzycy” duże wrażenie. Wnuczka Johnstonów – pani na Morawie, założycielka Fundacji św. Jadwigi i honorowa obywatelka Strzegomia – Melitta Sallai (jej mama Herta była z domu Johnston) opowiadała Grzegorzowi Dzwonkowskiemu, dyrektorowi ZP w Sadowicach, że jako mała dziewczynka bardzo chętnie spędzała tutaj wakacje. W jednym ze skrzydeł pałacu mieścił się kryty basen zasilany wodą z Bystrzycy. Aby woda była ciepła i sprawiała wrażenie termalnej, specjalnie w tym celu paliło się w piecu. Śniadanie zaś spożywano na tarasie pałacowym od strony zachodniej. Stąd rozpościera się bowiem widok na rzekę Bystrzycę i imponujący platan. Drzewo ma obecnie średnicę 6,60 m (zostało na potrzeby tego tekstu specjalnie zmierzone) i zapewne mogłoby opowiedzieć nie tylko historię ostatnich właścicieli, ale i ich poprzedników.
Pierwszy pałac w Sadowicach wzmiankowany jest w XVI wieku, a pod koniec XVIII wieku za życia Gottloba Albrechta von Saurma został przebudowany w stylu klasycystycznym. Wtedy też powstał portyk filarowo-kolumnowy, który służy obecnie jako wejście główne do placówki. Nad nim znajdują się też herby przedwojennych właścicieli pałacu. Największa przebudowa obiektu miała miejsce w 1903 oraz 1914 roku – wtedy zlikwidowano wieżyczkę na dachu i dobudowano do części środkowej dwa boczne skrzydła. Po drugiej wojnie światowej pałac został zdewastowany i zapewne podzieliłby los wielu będących w ruinie dworków i pałaców znajdujących się na terenie Parku Krajobrazowego „Dolina Bystrzycy”, gdyby nie decyzja o przekazaniu obiektu na użytek zakładu poprawczego. I chociaż z pierwotnego wystroju pałacu ocalał jedynie kominek z herbami dawnych właścicieli, to i tak cud, że obiekt się zachował! A po ostatnim remoncie elewacji wygląda jak pałac z bajki. Nawet rodzina von Johnston, która kilka lat temu przyjechała w odwiedziny do Sadowic (w zjeździe rodzinnym wzięło udział około 150 osób) była zadowolona, że obiekt jest w tak dobrym stanie.
Sadowicki pałac przyciągał również filmowców. W 1970 roku Helena Amiradżibi i Jerzy Stefan Stawiński zrealizowali tutaj zdjęcia do filmu „Kto wierzy w bociany?”. Placówka zagrała samą siebie – do zakładu poprawczego trafia bohater filmu – Filip Norkowski (Lech Łotocki), po tym jak ukradł i rozbił samochód znajomego swojej mamy. Natomiast w 1985 roku w horrorze telewizyjnym „Dom Sary” w reżyserii Zygmunta Lecha obiekt stał się siedzibą diabolicznej piękności, czyli Sary Bragi (Hanna Balińska) i jej demonicznego kamerdynera Juliana (Zdzisław Kuźniar). Sceny przedstawiające dom Sary Bragi powstały aż w trzech rezydencjach znajdujących się na Dolnym Śląsku, ale pałac i park przypałacowy w Sadowicach nad Bystrzycą rozpoznamy bez trudu, m.in. po bramie wjazdowej, mostku na Bystrzycy (wtedy był jeszcze drewniany), szerokich schodach czy portyku kolumnowym.
Sam obiekt nie jest udostępniany do zwiedzania, ale warto przyjechać i pospacerować po Parku Krajobrazowym „Dolina Bystrzycy”.
Małgorzata Urlich-Kornacka, Stowarzyszenie TUITAM
Opis fotografii: