Mimo że wygląda niepozornie i jego obecny stan pozostawia wiele do życzenia, to podwrocławski dwór w Komorowicach ma historię, której pozazdrościć mogłyby mu obiekty znacznie większe i piękniejsze. Jego właścicielami były osoby barwne, ambitne, zamożne, często pełniące ważne funkcje w mieście, posiadające kamienice na wrocławskim Rynku. W dziejach dworu znajdziemy zarówno tragiczną historię, jak i przypowiastkę o ludzkiej uczciwości, nie zabraknie też opowieści o skarbie, i to nie byle jakim!
Pierwszym znanym nam z nazwiska właścicielem dworu w Komorowicach był Marek Beckensloer, który zakupił posiadłość pod koniec swego życia, w połowie XV wieku. Być może na miejscu dzisiejszego dworu stała wtedy murowana wieża mieszkalna, podobna do tej, jaką możemy jeszcze zobaczyć w nieodległym Biestrzykowie. Beckensloer, syn rzemieślnika, wzbogacił się na handlu suknem, awansował społecznie, sprawował nawet urząd seniora rady (w 1439 i 1440 roku), przewodniczył ławie i pełnił funkcję sędziego dworskiego. Miał dom w samym Rynku, na działce nr 25. Niestety, z powody afery korupcyjnej, w której brał udział, trafił do więzienia, a potem osiadł w nabytej posiadłości ziemskiej w Komorowicach, odległych zaledwie dziesięć kilometrów od wrocławskiego ratusza. Przeszłość ojca nie przeszkodziła jego najmłodszemu synowi, Janowi, który zrobił zawrotną karierę kościelną: najpierw dzięki poparciu króla Macieja Korwina został prymasem Węgier, a gdy stracił przychylność węgierskiego władcy, znalazł protektora w cesarzu Fryderyku III i został arcybiskupem Salzburga. Z pozycji i majątku ponoć umiał korzystać i wiódł żywot pełen ziemskich przyjemności.
W XVI wieku wśród właścicieli pojawia się nazwisko Melchiora Hyrscha von Kaltenbrunna, który przebudował siedzibę w późnogotycki obronny dwór otoczony fosą, napełnioną wodami przepływającej przez Komorowice rzeki Ślęzy. Jego herb widnieje nad wejściem do pałacu, tarcza przytrzymywana jest przez dwóch dzikich mężów. Piękne epitafium poświęcone Melchiorowi i jego żonie Urszuli von Jenkwitz oglądać można do dzisiaj w kościele św. Marii Magdaleny we Wrocławiu.
Z pałacem w Komorowicach związana jest tragiczna historia właściciela, który zamieszkał tutaj w XIX wieku wraz z rodziną. Emil von Schweinichen, bo o nim mowa, pochodził ze znanego na Śląsku rodu Świnków. W 1843 roku jego żona, która wyglądała przez okno, uderzona została odpadającym od muru kamiennym elementem, wypadła z piętra do przypałacowej fosy i w wyniku obrażeń zmarła. Mąż po śmierci żony kazał zasypać północną część fosy (taki stan utrzymał się do dzisiaj) i po kilku latach majątek sprzedał.
Nowy właściciel, August von Schönberg, ożenił się z Matyldą von Lieres und Wilkau z pobliskich Galowic i to teść pomógł mu nabyć majątek w Komorowicach. Trzydzieści tysięcy talarów na zakup Komorowic przywieziono powozem z Saksonii do wrocławskiego notariusza urzędującego przy dzisiejszej ul. Kościuszki. Pieniądze załadowane były w workach po pięćset talarów. Podczas rozładunku jeden z worków pękł i na środek ulicy wysypały się monety. Przypadkowi przechodnie pomagali pozbierać talary i, ku zdziwieniu kupującego, gdy w biurze notarialnym przeliczono pieniądze, nie brakowało ani grosza.
Zdecydowanie taką uczciwością nie wykazali się robotnicy, którzy w latach 70. XX wieku budowali w komorowickim majątku owczarnię (planowano wtedy utworzyć w pałacu ośrodek szkoleniowy hodowców owiec). W przywiezionym z Kotowic piasku używanym do prac budowlanych odkryli garniec ze srebrnymi monetami i przedmiotami z IX i X wieku. Część „skarbu” sobie przywłaszczyli, ale szybko się okazało, że i do zaprawy trafiła część monet. W konsekwencji trzeba było rozebrać dopiero co wybudowaną owczarnię, aby odzyskać cenne elementy zaprawy.
Dziś założenie pałacowo-parkowe w Komorowicach jest własnością prywatną. Niestety, ostatniemu właścicielowi nie udało się wyremontować dworu, a jedynie uporządkować teren parku krajobrazowego, którego granicę wyznacza rzeka Ślęza. W zaroślach ogrodu, wśród malowniczych grobli i stawów, schronienie znalazła sarna, którą obecny gospodarz ochrzcił imieniem Bambi.
p.s. Pałac wraz z parkiem wystawiony jest na sprzedaż i szuka nowego właściciela. Rodzina Bambi powiększyła się.
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUITAM
Zdjęcia: