Ponoć pszczoła przysiadła na ustach małego Platona, co oznaczało, że przyszły filozof będzie posługiwał się językiem wyjątkowo sprawnie i pięknie. Nie tylko greckiego mędrca naznaczył jednak ten pożyteczny owad. Miodopłynnie i z wielką pasją potrafi o swej pracy opowiadać wielu pszczelarzy. Niektórzy nazywają pszczoły „posłańcami miłości”, bo przenoszą pyłek z jednego kwiatu na drugi i zapylają go. Mówią, że truteń, jak błędny rycerz, wylatując z ula w świat, ma nadzieję na… spotkanie księżniczki. Niestety, jak wiadomo, nie przynosi mu to długiego i szczęśliwego życia, bo miłość takiego trutnia jest krótka i tragiczna w skutkach. Po wypełnieniu zadania, czyli kopulacji, umiera. Swoją drogą, może to lepszy los niż dola trutni domatorów, którzy jesienią, jako zbędny dla roju balast, wyrzucani są z ula na zimno i pewną śmierć.
Gdy o pszczołach i pracy pszczelarza opowiadają Małgorzata i Marcin Mierzyńscy, właściciele Pasieki Kubusia w Jaksonowie, miód również płynie z ich ust. Pani Małgorzata, pokazując słoik wypełniony lipowym miodem, mówi, że na jeden kilogram tej naturalnej słodyczy pracowało przez całe swoje życie około czterystu pszczół, odwiedzających od dwóch do czterech milionów kwiatów. Pszczoła robotnica od dziecka ma pełne odnóża roboty, bo karmi larwy, produkuje wosk, pilnuje ula, a gdy po dwudziestu jeden dniach wyleci w świat, czyli na pola i łąki, pracuje po dwanaście godzin dziennie, zbierając nektar i pyłek. W ciągu jednego lotu odwiedza kilkadziesiąt roślin, objuczona wraca na chwilę do domu, aby znów „zapylać” (w przenośnym i dosłownym znaczeniu tego słowa). Żyje tylko czterdzieści dni, podczas których nie ma czasu nawet na krótki odpoczynek, a w tym czasie udaje jej się uzbierać „zaledwie” łyżeczkę miodu.
Nie mniej od pszczół zajęci bywają właściciele pasieki. Są jak pszczoły pracowici, w dodatku pracują cały rok. W Pasiece Kubusia mają ponad sto uli (gdy zaczynali w 2019 roku przygodę z pszczelarstwem, mieli tylko dwa ule). Od wiosny do lata część z pszczelich rodzin wędruje po Dolnym Śląsku, aby miały zapewnione pożytki. Najpierw jednak pan Marcin, jako pierwszy zwiadowca, wsiada na motor i szuka miejsc oferujących jego podopiecznym różnorodność nektarową i pyłkową oraz gospodarzy, którzy na swych polach zgodzą się na ustawienie uli. Czasem w środku nocy trzeba przewieźć ule spod Wrocławia i zdążyć ustawić je przed świtem na polach kwitnącej gryki pod Jelenią Górę czy Kłodzkiem. W nowym miejscu z samego rana pszczoły-zwiadowcy wylatują z ula, aby sprawdzić, gdzie są najbogatsze zasoby nektaru i pyłku. Gdy wracają do swej pszczelej rodziny, wykonują niezwykły taniec, prawdziwe ewolucje. Z kształtu odtańczonych figur i kątów ułożenia ciała zwiadowcy inne owady potrafią odczytać położenie miejsca najbogatszego w nęcące pożytki. Korzyść z takiego wędrowania uli jest obopólna, pszczoły zdobywają pokarm, a rolnicy czy sadownicy po wizycie pszczelich rodzin mają plony nawet o trzydzieści procent większe.
Właściciele Pasieki Kubusia nie tylko produkują miód, kremują, mieszają z owocami liofilizowanymi i sprzedają go, ale też podczas zajęć w szkołach opowiadają o pożyteczności pszczół, bo jak twierdził Albert Einstein, jeśli wymrą pszczoły, to cztery lata później przestanie istnieć ludzki rodzaj. Państwo Mierzyńscy w przyszłości chcą utworzyć w swojej pasiece ścieżkę edukacyjną, na której można byłoby poznać życie pszczelej rodziny oraz pracę pszczelarza. Myślą też o uloterapii, ponieważ przebywanie wśród pszczół, słuchanie ich bzyczenia, oddychanie powietrzem przepełnionym zapachem miodu i propolisu relaksuje, odpręża, zmniejsza stres i zmęczenie.
Tekst: Marta Miniewicz
Zdjęcia: Marta Miniewicz oraz Małgorzata i Marcin Mierzyńscy
5, Zestawy miodów z Pasieki Kubusia mogą stać się słodkim prezentem na wiele okazji
6. Miody lipowe, faceliowe, wielokwiatowe z Pasieki Kubusia; niektórzy mówią, że piękne kwiaty zapylane są przez pszczoły, brzydkie przez wiatr
7. Małgorzata Mierzyńska mówi, że praca z pszczołami to ciągłe odkrywanie tajemnic tych owadów, o których ciągle się uczy, przekazuje też wiedzę innym
8. Małgorzata i Marcin Mierzyńscy – pszczelarstwo jest dla nich prawdziwą pasją
9. Jakub Mierzyński (Kubuś) z dyplomem zdobytym na Europie na Widelcu w 2022 roku