Nie działo się to wcale za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, ani siedmioma lasami, ale na prawym brzegu Odry, pomiędzy Strachocinem i wsią Łany (gmina Czernica). Według legendy w gęstym lesie żył smok, nazywany Strachotą. Mieszkał przy źródle, które dawało mu tak dużo siły, że nikt nie był w stanie go pokonać. A problemów z nim było co niemiara, bo smok nie tylko zjadał owce, ale porywał też dzieci ze wsi Łany. Aż w końcu zjawił się rycerz imieniem Konrad. Według niektórych chłopak przepędził okrutnego smoka, według innych zaprzyjaźnił się z nim i...
„Wkrótce tak się z bestią zbratał, że mu smok po bułki latał, a żar ze smoczego pyska sycił wiejskie paleniska. Bo nie zawsze trzeba siłą. Czasem może być też miło”.*
Smoka dzisiaj już nie ma w nadodrzańskim lesie, za to możemy w Łanach spotkać księżniczkę, nazywa się Kazimiera Ochlik. Już jako mała dziewczynka lubiła czytać: najpierw bajki i baśnie, później powieści historyczne. Za każdym razem wyobrażała sobie, że jest cząstką bajkowego świata. I marzyła, żeby chociaż raz przemienić się w księżniczkę czy hrabiankę i ubrać się w piękną balową suknię. Ale jak to zwykle w życiu bywa – praca, dom – na realizację marzeń mamy wciąż za mało czasu. Dopiero zbliżający się jubileusz rodzinny (dwie siostry obchodziły dwudziestolecie ślubu) zmobilizował Kazimierę Ochlik do przygotowania wraz z sąsiadką krótkiego programu artystycznego i uszycia pierwszej sukni w stylu lat 20. XX wieku. Cała rodzina była pod wrażeniem. I wtedy pani Kazimiera postanowiła szyć suknie, o których w młodości tyle czytała: suknie średniowieczne, barokowe na stelażach, według mody z XIX wieku i takie, w jakich chodzono na początku XX wieku. Suknie powstawały metodą prób i błędów – pani Kazimiera przeglądała książki, albumy, oglądała filmy i seriale kostiumowe. Szyła z firanek, ścinków i końcówek materiałów zakupionych w hurtowniach i pasmanteriach. I mimo, że szycie jednej sukni trwało czasem nawet trzy miesięce, a zbieranie wzorów, materiałów oraz zgromadzenie środków finansowych nawet rok, nie poddawała się. Wciąż powiększała swoją kolekcję. Obecnie „księżniczka” z Łanów ma tak dużą garderobę, że mogłyby jej zazdrościć dawne hrabianki i baronówny. Oprócz sukien posiada mnóstwo dodatków: wachlarze, kapelusze, peruki, rękawiczki – kolekcja jest naprawdę imponująca.
Kazimiera Ochlik szyła suknie, ale nie miała odwagi się w nich pokazać. Pewnego lata, a było to w 2007 roku, odwiedziła ją młodsza siostra. Akurat w Łanach odbywały się dożynki. Ubrała się w jedną z sukien i zapytała: „Idziemy?” I tak obie panie przebrały się za hrabianki, wzięły do ręki róże i poszły na pochód dożynkowy. A jak zareagowali inni? Pani Kazimiera przyznaje, że ona przeżyła szok, ale mieszkańcy Łanów jeszcze większy. Nawet ksiądz był pod wrażeniem – oczywiście pozytywnym, bo zażyczył sobie, żeby „panie hrabianki” szły wraz z nim w pochodzie dożynkowym. Wkrótce do „bajkowej przygody” dołączyła rodzina, znajomi, koleżanki – od tego momentu kobiety ubrane w piękne suknie uczestniczyły w dożynkach, festynach, piknikach organizowanych w Łanach oraz okolicach. Również powołana do życia amatorska grupa historyczno-rozrywkowa „Poloneska-Łany” brała regularnie udział w targach senioralnych, pokazie mody w Galerii Dominikańskiej, w projekcie obrazów fotograficznych „Lądek – miasto artystów”, marszu kapeluszy, udowadniając tym samym, że przy realizowaniu marzeń wiek nie gra roli.
Jak minie pandemia, być może znów będziemy mieli okazję spotkać księżniczkę w Łanach. A to akurat nie powinno dziwić – wszak Łany to iście bajkowa kraina: przepiękne nadodrzańskie krajobrazy, rosną tu bardzo stare dęby o imionach władców piastowskich i pełne przebiśniegów i zawilców lasy, które według legendy zamieszkiwał smok Strachota.
* cytat z bajki pt. „Strachota postrach Strachocina” autorstwa Ewy Zachary
Małgorzata Urlich-Kornacka, Stowarzyszenie TUITAM
Podpisy do zdjęć: