Mistrz i Małgorzata

Ogród należy do Mistrza i Małgorzaty. Inicjały „M.M.” widoczne są na dwóch dużych blokach skalnych w centrum tego prywatnego „parku sztuki” znajdującego się w sąsiedztwie  domanickiego pałacu. Nie ma tu elementów przypadkowych, a nawet jeśli się znalazły, to Edward Skotnicki (Mistrz) nadał im nowe znaczenie, wymyślił im historię – i w ten sposób rozpoczęły w ogrodzie nowe życie.

Zaczynamy spacer od Gęby Szczęścia. Mistrz mówi: „Odgapiłem tę rzeźbę” i dalej tłumaczy, że wzorował się na włoskiej Bocca della Verita (czyli sławnych Ustach Prawdy). Domanicka Gęba, trochę mniejsza niż oryginał, ma przynosić szczęście nowożeńcom. Wystarczy, że młoda para włoży ręce do otworu w gębie. I już. Szczęście zapewnione. Jak twierdzi jej twórca: „Do tej pory nie miałem reklamacji”.

Za Gębą Szczęścia zasadzone zostały drzewka owocowe, rosną w równoległych do siebie dwóch rzędach, tworząc Aleję Łobaczewskiego. Edward jest inżynierem, ze swadą opowiada o rosyjskim matematyku Michaile Łobaczewskim i wyjaśnia podstawy jego geometrii nieeuklidesowej oraz teorię o zakrzywieniu przestrzeni. Trochę to skomplikowane, więc próbuję zmienić temat i pokazuję wiszącą na gigantycznej wędce rybę.

Okazuje się, że Ryba wykonana jest z niklowych matryc do produkcji płyt kompaktowych i winylowych (kiedyś Edward pracował w fabryce produkującej płyty kompaktowe). Pod wpływem podmuchów wiatru ryba „pływa” w powietrzu, a w słoneczny dzień mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Gdy nie ma wiatru pyskiem wskazuje miejsce, gdzie znajduje się staw. 

„Staw nazywa się Czarodziej”. Mistrz pokazuje nieduży zbiornik, który powstał niedawno w miejscu dawnego pałacowego stawu rybnego. „Już pojawiło się w nim życie, są tu kaczki, przylatuje czapla siwa i zimorodek”. Zwracam uwagę na znajdującą się tuż obok kamienną budowlę. Okazuje się, że okrąg o promieniu π, już być może w tym roku zacznie pełnić swoją funkcję, stanie się zimowiskiem dla nietoperzy.

Spacerujemy wzdłuż wału, który wytycza jednocześnie granicę ogrodu. Po jego obu stronach Mistrz wkopał sześćdziesiąt dwa granitowe słupy. „Szanuję wszystkie kamienie – mówi Edward. – Wszystkie kute są ręcznie”. Przy każdym kamiennym słupku zasadził sadzonki winorośli szczepu Dornfelder. Gdy urosną, utworzą winny tunel. Ale już dzisiaj ma on swoją nazwę – Pergola Artystów. Akurat artystów w niedużych Domanicach nie brakuje. Sam Mistrz maluje, rzeźbi oraz pisze, wykonuje też własnoręcznie oryginalne meble. Małgorzata, żona Edwarda, często staje przy sztaludze, tworząc barwne kompozycje, są tu  wiejskie krajobrazy i letnie kwiaty. Właśnie zerwała wielki słonecznik, który stanie się wkrótce jej modelem. Nic dziwnego, że dom Mistrza i Małgorzaty wygląda jak galeria sztuki. Po sąsiedzku, w pałacu, mieszka aktor Maciej Musiałowski. W zeszłym roku po raz pierwszy zorganizował Festiwal Sztuk Zjednoczonych, na którym spotkać można było aktorów, ceramików, malarzy, tancerzy i piosenkarzy. Niektóre z warsztatów odbywały się w „ogrodzie sztuki” Skotnickich.

Najwięcej miejsca zajmuje Krąg Słoneczny. Czapelon ciągnie kamienne koła przez Ogród Śliwkowy aż w nieskończoność. Wielkie ptaszysko z długim dziobem musi być silne, bo kamienie to prawdziwe, ciężkie koła młyńskie. Pochodzą z wodnego młyna (zabudowania wciąż stoją), który należał przed laty do ojca Edwarda. „Przy kamieniu młyńskim jest miejsce, które skupia energię ogrodu, kto usiądzie pod młyńskim kołem od razu nabiera energii”, tłumaczy twórca instalacji. Gdy patrzę na niego, myślę, że spędza w Słonecznym Kręgu dużo czasu, energia go wręcz rozpiera.

W Ogrodzie Śliwkowym, w którym każde drzewo rośnie od drugiego w odległości π, stoi Matka Boska Domanicka. Tę niezwykłą rzeźbę niemal w całości wykonała Matka Natura, której Mistrz jedynie trochę pomógł i pokrył niebieską farbą płaszcz Madonny. Idziemy dalej. Trzynaście granitowych słupów, ręcznie obrobionych, stojących w lekkim półkolu, okazuje się Ostatnią Wieczerzą. Ten pośrodku się wyróżnia, jest większy od pozostałych – to Jezus, który zasiada do stołu z dwunastoma apostołami. Przed nami jeszcze Wielka Armada Hiszpańska z podniesioną banderą. Złożona z pięciu statków płynie w kierunku północnym.

My zostajemy jednak w słonecznym ogrodzie. Pytam Edwarda, jakie ma plany, co chce jeszcze stworzyć. Mistrz pomysłów ma mnóstwo, martwi się tylko, żeby życia na nie starczyło.

Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUITAM

Zdjęcia:

  1. Mistrz i Małgorzata, czyli Edward i Małgorzata Skotniccy w swoim ogrodzie w Domanicach (gm. Mietków)
  2. Ryba złowiona na wielką wędkę płynie w powietrzu przy stawie Czarodziej; w jej łuskach (z matryc płyt kompaktowych) przegląda się słońce
  3. Domanicka „Gęba Szczęścia” łudząco przypomina Usta Prawdy. Przypadek? Nie sądzę
  4. Domaniccy nowożeńcy mogą zapewnić sobie szczęście w małżeństwie, wystarczy, że włożą dłonie do wielkich ust Gęby Szczęścia
  5. Czapelon w trakcie podróży w nieskończoność
  6. Młyńskie koła i przepływająca obok domu Skotnickich Młynówka (dopływ Bystrzycy) to pamiątki po domanickim młynie wodnym, w którym gospodarzył ojciec pana Edwarda
  7. Matka Boska Domanicka stworzona została przez naturę
  8. Kamienna Ostatnia Wieczerza
  9. Hiszpańska Armada płynie
  10. Podczas ubiegłorocznego Festiwalu Sztuk Zjednoczonych, którego pomysłodawcą jest właściciel domanickiego pałacu – aktor Maciej Musiałowski, stara szopa w ogrodzie Małgorzaty i Edwarda Skotnickich zamieniła się w Galerię Ogrodową, w której gospodarze prezentowali swoje prace (zdj. Małgorzata Skotnicka)
  11. „Szanuję wszystkie kamienie” – mówi Mistrz Edward, ręcznie ciosane granitowe płyty są elementami ławeczki stojącej pod starym dębem na skraju ogrodu
  12. Zajęcia jogi w ogrodzie Skotnickich podczas ubiegłorocznego Festiwalu Sztuk Zjednoczonych (zdj. Małgorzata Skotnicka)
  13. Wbrew napisowi na leżaku Edward jest ciągle w ruchu, ma głowę pełna pomysłów i ręce pełne roboty

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności