Rzym, Wieczne Miasto, od niewielkiej Sośnicy (wioski w gminie Kąty Wrocławskie) dzieli odległość około 1600 kilometrów. W XVIII wieku pokonanie tego dużego dystansu powozem mogło zająć nawet i kilka tygodni.
W 1775 roku w tę długą, trudną i uciążliwą podróż do Rzymu wybrała się hrabina Józefina von Würtz und Burg. Miała wtedy pięćdziesiąt pięć lat i od śmierci męża (wdową była już od trzech dekad) mieszkała u swego kuzyna w pałacu w podwrocławskim majątku w Sośnicy. Hrabina pochodziła z zasłużonego dla Kościoła katolickiego rodu von Osterberg. Dziad hrabiny Paschazjusz von Osterberg zasłynął jako fundator i pomysłodawca przemiany niedużych Wambierzyc w „śląską Jerozolimę” oraz zbudowania na okolicznych wzgórzach kalwaryjskich kaplic. Nie szczędził też pieniędzy na wystawienie w centrum miejscowości na wzgórzu (nazwanym Syjon) nowego kościoła. Po latach okazało się, że jego wnuczka nie ustępowała dziadkowi ani pobożnością, ani… hojnością.
Hrabina udała się do Wiecznego Miasta w Roku Jubileuszowym. 26 lutego 1775 roku papież otworzył Świętą Bramę w Bazylice św. Piotra, rozpoczynając w ten sposób uroczystości Roku Jubileuszowego. Pielgrzymi przybywający do Rzymu po wypełnieniu określonych warunków mogli liczyć na otrzymanie odpustu zupełnego. Hrabina z Sośnicy była jedną z około trzystu tysięcy pątników, którzy odwiedzili tego roku Rzym. Podczas swojego pobytu na pewno modliła się w Bazylice św. Jana na Lateranie i przeszła na kolanach po dwudziestu ośmiu Świętych Schodach, dla których niemal dwieście lat wcześniej wybudowano kaplicę. Według tradycji marmurowe stopnie przywiozła w IV wieku z Jerozolimy do Rzymu św. Helena, matka cesarza Konstantyna. Były to te same schody z pałacu Piłata, po których kilka wieków wcześniej stąpał prowadzony na sąd Jezus. W świecie chrześcijańskim stały się jedną z najcenniejszych relikwii.
Jeszcze będąc w Rzymie, hrabina musiała podjąć decyzję, że po powrocie do domu wybuduje kaplicę przy parafialnym kościele w Sośnicy, w której znajdzie się replika rzymskich Świętych Schodów, dlatego nabyła bardzo cenne relikwie (m.in. włókno chusty św. Weroniki, malutki kawałek gwoździa, którym przybito Chrystusa do krzyża, i fragment kości z prawej ręki św. Anny). Pamiątki związane z Jezusem i świętymi miały zostać umieszczone w kapsułach na wszystkich stopniach sośnickich schodów.
Prace budowlane przebiegały bardzo szybko, bo kaplica była gotowa już w 1776 roku. Józefina von Würtz und Burg nie szczędziła pieniędzy na dzieło swojego życia: dwadzieścia osiem stopni (gradusów) wraz z balustradą wykonanych zostało z przeworneńskiego marmuru, po obu stronach każdego schodka umieszczono relikwie, a całe wnętrze kaplicy pokryto polichromią. Do namalowania scen pasyjnych oraz wizerunku patronki kaplicy (św. Jadwigi błogosławionej przez Ukrzyżowanego) zatrudniono cenionego w tym czasie malarza – Johanna Heinricha Kynasta.
Na tym nie skończyły się fundacje pobożnej hrabiny w Sośnicy. Po wybudowaniu kaplicy zamówiła cykl czternastu obrazów dla kościoła – Siedem Boleści i Siedem Radości Matki Bożej, które ozdobiły ściany prezbiterium i nawy. W 1777 roku utworzyła dla pięciu starszych kobiet dom opieki (budynek nr 25) i przeznaczyła na ich utrzymanie sporą kwotę. Józefina von Würtz und Burg zażyczyła sobie, aby pochowano ją w krypcie znajdującej się pod Świętymi Schodami, i tam też spoczęła w 1783 roku.
Sośnica, która w średniowieczu była celem pielgrzymek okolicznej ludności, dzięki fundacji hrabiny od XVIII wieku na powrót stała się miejscem, do którego zaczęli przybywać pątnicy. I tak jest do dzisiaj. Szczególnie licznie kaplica Świętych Schodów odwiedzana jest w okresie Wielkiego Postu i w święto jej patronki – św. Jadwigi Śląskiej. W 1999 roku świątynię w Sośnicy ustanowiono Sanktuarium Podwyższenia Krzyża Świętego. Jego kustoszem został proboszcz ksiądz Mieczysław Kogut, który od lat prowadzi niestrudzenie działania mające na celu odrodzenie ruchu pielgrzymkowego i popularyzację tego niezwykłego miejsca. Sam jest autorem kilku wydawnictw o Sośnicy, parafialnym kościele i barokowej kaplicy Świętych Schodów.
Nie mam wątpliwości, że na Dolnym Śląsku (a może i w całej Polsce) nie zobaczymy piękniejszej kaplicy Świętych Schodów. Warto się o tym przekonać samemu.
Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUITAM
Opis zdjęć