„Gospoda, ogród etablissement. Ulubione miejsce wycieczek. Margareth” – tak zachęcano wycieczkowiczów przed II wojną światową do odwiedzin podwrocławskiego Gajkowa, niedużej nadodrzańskiej miejscowości. Gajków (niem. Margareth, od wezwania parafialnego kościoła pw. św. Małgorzaty) od końca XIX wieku stał się dla wrocławian popularnym miejscem świątecznego wypoczynku. Na pocztówkach, będących swoistą formą reklamy, opisywano zalety „Domku Myśliwskiego”, jednej z kilku restauracji działających w okolicy nad brzegiem rzeki: zacieniony ogród, pergola, zalesiony teren tuż nad rzeką, sala taneczna, kąpiele w Odrze. Krótko mówiąc, można było tutaj przenocować, smacznie zjeść, w upalny dzień wykąpać się w bezpiecznym kąpielisku w rzece oraz liczyć na dobrą rozrywkę. W Gajkowie, zresztą tak jak w sąsiednim Kamieńcu Wrocławskim (niem. Stein), działała przystań wodna dla parowców (na trasie rejsu Wrocław-Jelcz), w centrum wsi, tuż przy kościele na gości czekała gospoda również z ogrodem rozrywki (etablissement), czyli koncertami na żywo i wieczorkami tanecznymi, a przy moście przerzuconym nad kanałem Odry – „Pfahlbaude” (czyli „dom na palach”), obiekt drewniany usadowiony na betonowych słupach, tuż nad brzegiem rzeki, z widokiem na rzeczne meandry, ptactwo i roślinność. W miejscowości oferowano ponadto pokoje gościnne dla przechodzących rekonwalescencję chorych na gruźlicę. Z czasem uruchomiono osobowy prom na drugą stronę rzeki, aby urozmaicić pobyt tym, którzy postanowili zostać tutaj na trochę dłużej.
A konkurencja w branży turystyczno-rozrywkowej była duża, bo w sąsiednich miejscowościach na trasie parostatków (na przykład w Ratowicach) również czekało wiele atrakcji: kuszono letników swojskimi wyrobami kiełbas, miejscowymi pączkami lub ciastami, świeżym chlebem, mlekiem i masłem, ale też rozrywkami, jak na przykład salami do gry w kręgle.
Dzisiaj, niestety, nie popłyniemy parostatkiem w piękny rejs do Jelcza, nie zatrzymamy się w żadnej z dawnych restauracji nadrzecznych, ponieważ nie istnieją (po wojnie zostały rozebrane lub zniszczone). Ale klimat dawnych nadodrzańskich letniskowych miejscowości zarówno w Gajkowie, jak i w Kamieńcu Wrocławskim pozostał, czuć go szczególnie w wakacyjne gorące przedpołudnie, kiedy spaceruje się wzdłuż Kanału Janowickiego lub Odry. Szukających miejsca do wypoczynku nad wodą przyciąga dzisiaj jezioro Bajkał, nieduży, około 60 hektarowy płytki zbiornik wodny po dawnym wyrobisku żwiru i gliny. Aby w pełni docenić nadodrzańskie walory krajobrazowe i przyrodnicze, warto jednak wybrać się na dłuższy spacer lub wycieczkę rowerową wzdłuż brzegu rzeki. Według przedwojennej miejscowej legendy lepiej jednak wycieczkę zaplanować za dnia, bo nocą na wałach pojawia się upiorna praczka, która niejedną szukającą wrażeń osobę doprowadziła do palpitacji serca.
Informacje praktyczne dla rowerzystów: samochód zaparkować można w pobliżu kościoła w Gajkowie, z ulicy Głównej skręcić w Kanałową i wałami jechać wzdłuż Kanału Janowickiego do mostu w Kamieńcu Wrocławskim. Za mostem lekko w prawo polną drogą dojeżdża się do Odry, a potem wzdłuż rzeki do jeziora Bajkał. Aby nie wracać tą samą trasą, od jeziora można pojechać dalej, najpierw polną drogą, potem wyłożoną kocimi łbami aż do mostu na Kanale Janowickim. Wjeżdżamy w ulicę Spółdzielczą (mijamy kościół w Kamieńcu Wrocławskim i bazarek owocowo-warzywny – naprawdę warto tam zajrzeć), a potem skręcamy w prawo w ulicę Szkolną, która zaprowadzi nas z powrotem do Gajkowa na ulicę Przedszkolną i Główną.
Tekst i zdjęcia: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUITAM
Zdjęcia