Czarna Pani, czyli „Wstęp wzbroniony!”

Zanim do budynku dawnego pałacyku, w którym przed II wojną światową mieścił się Konsulat Szwecji, przywieziono chorych na ospę prawdziwą, znajdował się tu ośrodek leczenia żółtaczki. 17 lipca 1963 roku władze podjęły decyzję, że w Szczodrem – podwrocławskiej niedużej miejscowości – powstanie szpital, do którego trafią osoby zarażone czarną ospą, jak nazywa się variola verę, jedną z najgroźniejszych chorób zakaźnych. Nikt nie wiedział, ani władze, ani lekarze, ile osób jest zarażonych, jakie żniwo zbierze zaraza, bo aż przez 47 dni wirus, przywieziony do Wrocławia z Indii przez agenta tajnego wywiadu, swobodnie rozprzestrzeniał się w mieście.

Miejsc dla chorych na ospę w eleganckim pałacyku w Szczodrem, który otaczał park, a oddzielał od wsi wysoki mur i żelazne pięknie kute bramy, przygotowano pięćdziesiąt. Jednak już 26 lipca zabrakło wolnych łóżek. Na murze i bramie rozwieszono kartki z ostrzegawczym komunikatem: „UWAGA! Choroba zakaźna. Wstęp wzbroniony!”. Przed bramą szybko ustawiono posterunek milicji, funkcjonariusze pilnowali wejścia przez całą dobę, bo do władz dotarły informacje o planowanym podpaleniu szpitala. Atmosfera niepewności i strachu podsuwała niektórym absurdalne i straszne scenariusze. Rozpowszechniano plotki, że ciała zmarłych palone są w piecach, bo unoszący się nad szpitalem czarny dym nasuwał wówczas, niespełna dwadzieścia lat po wojnie, jednoznaczne skojarzenia.

Dym wydobywał się z ustawionej w ogrodzie komorze dezynfekcyjnej, do której wkładano ubrania, rzeczy osobiste, pościel. Na całym terenie unosił się specyficzny ostry zapach chloraminy, substancji odkażającej. W ogrodzie rozstawiono wojskowe namioty. Służyły głównie lekarzom i obsłudze szpitala, gdyż w budynku szybko zabrakło miejsca. W namiotach spali, myli się, dezynfekowali. W szpitalu pracowało trzech lekarzy, dziesięć pielęgniarek i dziesięć salowych. Do dyspozycji placówka przez cały czas miała karetkę marki Warszawa. Ważną rolę pełnił dozorca, jedyna osoba będąca łącznikiem ze światem zewnętrznym. Pełnił służbę przy bramie, kwitował odbiór przesyłek, m.in. szczepionek, sprawdzał przepustki nielicznym osobom, które mogły wejść na teren szpitala, odprawiał natrętów. Tuż przy bramie spryskiwano opony samochodów, zanim wyjechały do wolnego świata.

Wszyscy mieli ręce pełne roboty. W salach nie było umywalek ani toalet, więc trzeba było nosić po schodach ciężkie wiadra z ciepłą wodą, aby móc umyć pacjentów i bez przerwy opróżniać baseny i kaczki, bo lato było wyjątkowo upalne. Jak wspominała doktor Alicja Surosz, która kierowała szpitalem w Szczodrem, w pierwszych tygodniach każdą wolną chwilę wykorzystywano na sen, bo lekarze pracowali po kilkanaście godzin dziennie, a co trzecią noc w ogóle nie spali, gdyż pełnili na zmianę nocne dyżury.

Do szpitala w Szczodrem trafiły osoby w różnym wieku, najmłodszy pacjent miał zaledwie kilka miesięcy. Wszyscy bez względu na wiek po zdiagnozowaniu u nich czarnej ospy musieli spędzić w odosobnieniu czterdzieści dni, nie mając żadnego kontaktu z bliskimi ani ze światem zewnętrznym. Przez trzydzieści sześć dni, aż do odpadnięcia strupów, leżeli w zupełnej izolacji, potem przez kolejne cztery dni kąpano ich codziennie w roztworze nadmanganianu potasu, którym co godzinę musieli płukać usta i gardło. Przez cały ten czas nie wolno im było wyjść nawet na korytarz. Poczucie zagrożenia i izolacji pogłębiały przemycane informacje o śmierci innych pacjentów czy opowieści o pustych trumnach, które stały oparte o budynek gospodarczy w przypałacowym parku. Różnie radzono sobie z tą nietypową sytuacją. Niektórzy z pacjentów w apatii nie wstawali z łóżek, patrząc całymi dniami w sufit, byli tacy, co histeryzowali, ale zdarzały się też osoby, które nie traciły pogody ducha. Jedną z nich był noszowy, który pracując w szpitalu na Rydygiera, zaraził się ospą, a w Szczodrem jako pacjent wygrywał wieczorami na harmonii znane piosenki, umilając tymi koncertami czas innym chorym.

Ozdrowieńcy otrzymywali przepustkę do domu i komplet zdezynfekowanej odzieży. Lekarze wymyślili, że każdemu pacjentowi opuszczającemu teren szpitala towarzyszyć będzie dźwięk klaksonu szpitalnej karetki. Miał to być sygnał dla pozostających w zamknięciu, że ospę można wyleczyć, a Czarna Pani nie zawsze zbiera śmiertelne żniwo.

Od czasu opisywanych tragicznych wydarzeń mija w tym roku sześćdziesiąt lat. Szpital w Szczodrem był jednym z dwóch tymczasowych ospowych szpitali, które utworzono podczas epidemii w 1963 roku. Na czarną ospę zachorowało wówczas w Polsce dziewięćdziesiąt dziewięć osób, zmarło dziewięć, w izolatoriach przebywało prawie pięć tysięcy osób. Zaszczepiono osiem milionów Polaków, w tym aż 98% mieszkańców Wrocławia. 19 września ogłoszono, że epidemia ospy się skończyła.

Tekst: Marta Miniewicz, Stowarzyszenie TUITAM

Zdjęcia

  1. Najmłodsi pacjenci szpitala ospowego w Szczodrem (zdj. Mieczysław Dołęga, ze zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich)
  2. Lekarze odwiedzający szpitale ospowe w Szczodrem i Prząśniku mogli podczas kilkugodzinnej wizyty zobaczyć na własne oczy objawy variola very oraz poznać sposoby leczenia pacjentów (zdj. Mieczysław Dołęga, ze zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich)
  3. Brama wjazdowa na teren szpitala; przed bramą milicjant pełniący służbę, po drugiej stronie dozorca Jan Woźniak (zdj. Józef Bakalarski, ze zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich)
  4. Pacjenci i pracownicy szpitala ospowego w Szczodrem; ubraniem ochronnym salowych, pielęgniarek i lekarzy były fartuchy, czepki, maseczki z materiału i wysokie gumowe buty (zdj. Mieczysław Dołęga, ze zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich)
  5. Alicja Surowiec – lekarka chorób zakaźnych przyjechała do Szczodrego razem z pierwszymi pacjentami; kierowała szpitalem, a po zakończeniu pandemii wybrana została na Człowieka Roku 1963 (zdj. Józef Bakalarski, ze zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich)
  6. Komora dezynfekcyjna ustawiona była w parku otaczającym budynek szpitala (zdj. Józef Bakalarski, ze zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich)
  7. Okładka książki pt. „Variola vera” Zbigniewa Hory; po epidemii powstało kilka publikacji opowiadających wydarzenia z czasów zarazy w 1963 roku oraz film dokumentalne i film fabularny pt. „Zaraza” Romana Załuskiego
  8. Przed II wojną światową w pałacyku w Szczodrem wybudowanym w latach 80. XIX wieku działał Konsulat Szwecji, po wojnie oddział szpitalny dla chorych na żółtaczkę zamieniony w 1963 roku na szpital ospowy
  9. Widok pałacyku w Szczodrem od strony ogrodu
  10. Od lat 80. XX wieku w pałacu działa Schronisko im. Brata Alberta dla Bezdomnych Mężczyzn
 

Galeria zdjęć

powrót do kategorii
Poprzednia Następna

Pozostałe
aktualności